Gęś pieczona z jabłkami

Przyznaję, że podeszłam do tego wyzwania pełna trwogi – wielka tuszka wyglądała dość przerażająco, a perspektywa spędzenia całej niedzieli na doglądaniu gęsi nie wydawała mi się specjalnie atrakcyjna. Na koniec dnia naprawdę się z nią zżyłam i przyznaję, że czułam się trochę jak Hanibal Lecter. Korzystałam z przepisu Basi Ritz, ale odrobinę go zmodyfikowałam. Basia pisze o…